Jaki zestaw audio, dla tych którzy kochają muzykę klasyczną?
To będą moje osobiste wybory, co nie oznacza, że ktoś może mieć inne preferencje. Jeśli słuchamy klasyki z plików, lub CD - to znacznie łatwiej o dobór sprzętu i nie ma konieczności szukania innego, niż do pozostałych gatunków muzycznych. Kłopot zaczyna się wtedy, kiedy podstawowym źródłem staje się gramofon. Od zawsze mam go z wymiennym hedashellem, ponieważ nie udało mi się znaleźć wkładki dostatecznie wszechstronnej, zwłaszcza, jeśli płyty pochodzą z różnych epok. Największy problem pojawia się, kiedy słucham współcześnie nagranych płyt jazzowych i wczesnych nagrań klasyki. W pierwszym przypadku bardzo często mam nadmiar basu a w drugim jego brak. Doświadczenie podpowiada mi, że łatwiej o sprzęt uniwersalny w kategorii Hi End i sytuacji, kiedy jest dobre akustycznie i duże pomieszczenie. Kiedy miałbym takie i dostateczną ilość pieniędzy na sprzęt (powiedzmy 200 tys zł) to z całą pewnością oddałbym się w ręce fachowców, dobrze określił swoje potrzeby i przyszedł na gotowe, marudząc trochę. Kwestia zaufania do sprzedających sprzęt audio mogłaby być osobnym tematem. W czasie moich prezentacji na AVS miałem okazję słuchać płyt z różnych epok i wielu gatunków i w żadnym przypadku nie było jakiejś ewidentnej wtopy - pod warunkiem, że płyty były naprawdę w idealnym stanie i dobrze umyte. Przyznam, że ja uważam, że amerykańskie wydania z reguły brzmią lepiej od europejskich i są mniej "wrażliwe" od japońskich.
Paradoksalnie mniejszy kłopot, jeśli poruszamy się w sprzęcie budżetowym - tutaj zauważam, że większość muzyki gra na w miarę równym poziomie, co więcej, przy zastosowaniu wkładek eliptycznych i części sferycznych pojawia się znacznie mniej trzasków. W przypadku sprzętu z kategorii HiFi i stosunkowo niewielkiego pomieszczenia dobór sprzętu zdaje mi się najtrudniejszy. To kategoria, z której da się wycisnąć bardzo dużo dobrej muzyki, ale tutaj rolę odgrywa doskonały dobór wszystkich elementów. Wszystko jest ważne, ale dwa skrajne, zdają mi się być najważniejsze - wkładka w gramofonie i głośniki.
Moje "wkładkowe" preferencje, od kiedy mam gramofon z 12 calowym Jelco, to Denon 103 R, Gold Note (tutaj zarówno tańsza Vasari, jak droższa Donatello) oraz Decca London z końca lat 60-tych. Kiedy mam zmęczone płyty - te starsze, to wolę, żeby nieco ucierpiała jakość odtwarzanej muzyki, czyli używam wkładek ze szlifem sferycznym, Donatello z Micro Line zostawiam dla płyt w idealnym stanie. Nie znam wkładek Hana, ale sądząc z opisów - i ta nadaje się do klasyki. Natomiast miałem okazję słuchać wkładek Sumiko, z których Pearl zachwycał Bartka Niedźwieckiego (mój realizator radiowy) natomiast w moich domowych warunkach była nie do zniesienia, tak ostra, że dźwięk skrzypiec ranił uszy. No właśnie - kiedy słucham różnych wkładek, to zawsze wybieram płyty operowe, muzykę skrzypcową i fortepianową. Zauważam, że najtrudniej dobrać sprzęt do tego, żeby pięknie brzmiał fortepian właśnie. W warunkach prezentacji, zdarza mi się słuchać sprzętów, przy których wkładka kosztuje kilkanaście a nawet kilkadziesiąt tysięcy. Czasem kusi mnie, by taką dać do mojego systemu, który określam, jako HiFi. Nie robię tego, bo obawiam, się, że zachoruję na coś, na co mnie zwyczajnie nie stać. Kto wie, czy nie obaliłaby się moja teoria, że dobór sprzętu powinien być taki, ze każdy z jego elementów - w tym kable - jest z podobnej półki jakościowej.
Obok gramofonowej wkładki, element, który wymaga największej uwagi to głośniki czy jak kto woli kolumny głośnikowe. Zauważam dość często, że wielu melomanów nie zwraca uwagi na dostosowanie ich wielkości do rozmiarów pomieszczenia, co jest dość poważnym błędem, o którym pisze z pewnym wstydem, bo to przecież "każdy wie" - no nie każdy.
Zatem trzymajmy się zasady, że czym mniejsze pomieszczenie i czym bliżej siedzimy głośników, tym zmniejszone powinny być. Pamiętają Państwo mikrowieże – przecież one potrafiły świetnie grać w sypialni, jako zestaw towarzyszący. Na to też zwracam uwagę, czy szukamy czegoś, co ma nam towarzyszyć, czy budujemy "stanowisko odsłuchowe".
Współczesne salony i inne miejsce do mieszkania są nieprzystosowane do słuchania muzyki - ścianki z gipskartonu, podłogi z paneli albo płytek, zwanych w Krakowie flizami, duże przeszklone i odsłonięte okna, czy drzwi tarasowe, to wszystko bardzo źle wpływa na dźwięk a jedynym dobrym rozwiązaniem zdają się być kolumny typu Magnepan, zatem takie, których możemy słuchać w całym pomieszczeniu - one przez inną technologię najlepiej zagrają w takim pomieszczeniu a w dodatku nie musimy ich mieć ułożonych centralnie do siebie. Ale kiedy mamy kolumny tradycyjne, to zadbajmy o w miarę sensowną akustykę. Tę najłatwiej stwierdzić, kiedy kilka razy klaśniemy - jeśli dźwięk się odbija - to musimy poprawić warunki akustyczne - niestety, powiedzą niektórzy – ale dywan, książki, płyty, grube zasłony, miękka kanapa, to akceptowalne przez domowników elementy. Zresztą w takim pomieszczeniu lepiej się czujemy. A jakie głośniki - dużo tutaj zależy od osobistych preferencji (i posiadanych pieniędzy) ale zasadniczo klasyka wymaga głośników, które będę doskonale reprodukować średnie tony. W klasyce tego najwięcej i najgęściej. Polecam posłuchać muzyki fortepianowej i skrzypcowej - te dwa instrumenty są dla przyjemności słuchania najważniejsze - no i głos ludzki - sopran i tenor. Nie wypowiadam się w sprawie basów, bo ich w klasyce niewiele i subwoofer nie wiele tu pomoże Tymczasem dodam, że wyrażam swoje osobiste poglądy i doświadczenia, bez ambicji posiadania wiedzy eksperckiej.
Puryści twierdzą, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego, więc mają osobny system z jednym głośnikiem i specjalną wkładka do słuchania mono, osobny do jazzu i osobny do klasyki - i owszem, do rocka też. Znów powiem, że przy sprzęcie budżetowym - to może niekoniecznie, ale czym droższy sprzęt, tym bardziej będzie mniej uniwersalny. Kiedyś, w czasach Hi Fi były korektory dźwięku - dzisiaj absolutnie nie wypada – fuj - a już ustawienie korektora, uchodzi za co najmniej wstydliwy. Przyznam się więc do tego, że mam przedwzmacniacz "z epoki" - Marantz Sg-8 na pewno z półki dobrego Hi Fi, który nie dość, że ma dwa wejścia gramofonowe - w tym MC, dwa ważne dla mnie akurat wyjścia, to jeszcze wejście liniowe i magnetofonowe. Najsłabsze jest gramofonowe MC, więc pozwoliłem sobie na szaleństwo w postaci Stepup Fezz audio. Ale wróćmy do
tematu. W moim pojęciu mamy dwa typy odbiorców muzyki - Ci co lubią zimno i Ci co kochają ciepło. Generalnie chłodne brzmienie mi kojarzy się z muzyką rockową i trochę z jazzem, zaś brzmienie ocieplone, to klasyka i jazz. W ogóle zdaje mi się, że większość z nas lubi ciepłe brzmienie. Ono strawniejsze zdaje się być a na pewno mniej męczące.
Czy może być uniwersalne? No zarazem ciepłe i zimne, to nie - ale może być - powiedzmy "niczym nie podbarwione" . W budowie takiego dźwiękowego toru - proszę bądźmy konsekwentni - ciepłe, to ciepła wkładka, wzmacniacz lampowy (najlepiej 300B albo - to moje ukochane 2A3) kable miedziane a nie srebrne i głośniki właśnie ciepło grające - a jak za gorąco?
No to kombinujmy.
Dla szukających brzmienia chłodnego - chłodna będzie wkładka, kable srebrne, pewnie tranzystor. ALE - to nie jest reguła, to są tropy. Swój system budowałem z 15 lat - wymieniając w nim wszystko ze trzy razy. Zaczynałem z budżetem - "mam na gramofon 1000 zł a ten wzmacniacz Luxmana to mi się bardzo podoba". Dzisiaj jestem na innym poziomie jakości muzyki.
NO WŁAŚNIE - czym się to różni. Na początku słyszałem, że co innego jest w lewym a co innego w prawym głośniku, potem zorientowałem się, że w orkiestrze są różne instrumenty, potem usłyszałem osobno skrzypce i osobno altówki, inaczej trąbę i inaczej flet. Dalej potrafiłem wyobrazić sobie, że ten muzyk jest bardziej po lewej i wyżej, niż ten drugi, aż wreszcie - z czego kiedyś się śmiałem zupełnie inaczej brzmią skrzypce Stradivariusa a inaczej Guarnieri.
Wisienką na torcie okazała się moja platforma 10hertz.com, która ten już bardzo dobry zestaw przeniosła w nowy świat. Tak - w muzyce jest dużo więcej muzyki, niż nam się na początku wydaje. Ważne - i to bardzo - jest gonienie króliczka, ale róbmy to sami, według własnych potrzeb i własnego gustu. Wiedzmy, że będą mielizny i zakupy, na które nas nie stać. Inna droga ? - telefon, słuchawki i spotify. Też jest tam piękna muzyka.